no i kolejne święta mamy za sobą, teraz wielkie oczekiwanie na sylwestra i nowy rok.. jupi! [cóż za entuzjazm. -.-]
z końcem roku pojawia się czas na podsumowania i noworoczne postanowienia.
[które nota bene są jak dla mnie stekiem bzdur, bo po miesiącu i tak nikt o nich nie pamięta. xP]
no cóż chyba nie jestem wyjątkiem i robię sobie takie zestawienia, nie wiem czy warto, ale wiem, że muszę to zrobić, bo to wszystko zbyt długo zalega mi w mózgu i męczy i tak już dość nadwyrężone szare komórki. -.-
[a przydadzą się w tym roku, bo sporo nauki przede mną. xDDD]
hmmm.. jaki był ten rok?:
- rodzina - heh.. sporo pogrzebów, chorób, zmartwień, kłótni i kryzysów.. jak to w rodzinie ;) chyba nie ma takiej na świecie, która byłaby do końca normalna i idealna. [jak widać moja nie jest wyjątkiem. ;) ] w każdym bądź razie w tym roku było dużo łez i smutku.. niestety.
to wszystko nie oznacza, że było tylko źle, oczywiście było też sporo tych dobrych chwil - zostałam ciocią, siostra wróciła do Polski, miałam rodzinę przy sobie na święta, czyli nie mogło być aż tak źle. ;p [chyba się nie mogę zdecydować. Oo']
- przyjaciele - heh.. sporo 'dramatów', kłótni, 'rozstań' :( wszystko to niestety mnie dobija i nie chce mi się o tym pisać.
mam tylko nadzieję, że będę mieć siłę, by starać się za dwoje i wierzyć w to, że wszystko będzie dobrze.. bo bez rodziny i przyjaciół jestem nikim.
były też wspólne wakacje, imprezy, wyjścia i spotkania, co przyniosło mi dużo radości i uśmiechu, za co - dziękuję. :)) :*
- miłość - no właśnie to chyba przyćmiło pomimo wszystko wszystkie te złe chwile, znalazłam ją i w końcu zaczęłam wierzyć, że i mnie może spotkać szczęście.
już się nie boję. <3
- szkoła - bleh.. o tym mi się nawet myśleć nie chcę ;p był tylko big zapierdol i big leń z mojej strony [czyt. olać ten szit! :D] parę sukcesów było, świetnie spędzony czas ze znajomymi w szkole, wspomnienia warte zapamiętania, liceum to 3 piękne lata mojego życia :))
no ale czeka mnie ten no.. egzamin dojrzałości -.- więc muszę się trochę za siebie wziąć. [no ale to dopiero po powrocie do szkoły. xD]
- JA - no w końcu coś o mnie :D [tak jakby to wszystko było o kimś innym c'nie? Oo']
zgłupiałam trochę, rozleniwiłam się bardzo, poimprezowałam, popaliłam [sziszę ma się rozumieć ;p], popiłam [no kto w tym wieku nie wie co to alkohol? xD] czyli nic dobrego i pożytecznego nie zrobiłam.. -.-
a jak mogłabym zapomnieć - wkroczyłam w dorosłość, trochę się usamodzielniłam i spoważniałam. [czyt. zdziadziałam do reszty -.- ledwo się skończy 18 lat i już się na imprezy chodzić nie chce. xDDDD]
więcej pisać nie będę, bo to moja sprawa i tak już chyba zbyt dużo tu napisałam, a rok? hmmm.. zupełnie jak w słowach piosenki - 'dzień, który zaczął się marnie i marnie skończy się', co w tym przypadku odzwierciedla mój cały rok - zarówno początek jak i koniec, były po prostu.. nijakie i chyba nic więcej dodać już nie mogę. ;)
i już? czy nasze życie to tylko statystyki? codzienne, comiesięczne, coroczne? czy to wszystko? heh.. będąc dzieckiem zawsze myślałam, że jest coś ponad to, niestety teraz wiem, że tak nie jest ;) życie kolorową bajką nie jest. [a byłoby super gdyby było :D]
i niestety jest w nim więcej zła niż dobra.
[co wykazują takie głupie 'statystyki' -.-]
no ale żeby nie kończyć tak pesymistycznie powiem tylko, że pomimo wszystko jest przecież nadzieja, że kolejny rok będzie lepszy lub przynajmniej NIE gorszy niż poprzedni [ahh.. my biedni naiwni ^^] no ale jak mawiają - nadzieja matką głupich.
więc pozwólcie, że się przedstawię - jestem Aleksandra i jestem głupia. [uffff.. od razu mi lepiej. ;)) ]
słowo na zakończenie - no cóż życzę lepszego Nowego Roku, ale wiecie w sumie to tylko od nas zależy czy szklanka jest do połowy pełna czy pusta. ;))
Z powodu braku Twojego mózgu, opisu bloga nie wyświetlimy, przepraszamy za Twoją głupotę.
niedziela, 28 grudnia 2008
piątek, 26 grudnia 2008
magia świąt.
no i przyszły kolejne święta.. magiczne, cudowne, wymarzone, rodzinne, spokojne święta.. taaaa.. -.-
chciałabym móc tak powiedzieć, ale chyba nie w tym roku. ;)
mam wrażenie, że na mnie spoczywa jakaś klątwa, jakby jakiś podły Grinch mi zabrał świąteczną radość, bo byłam nieznośnym dzieckiem.
[myślicie, że kapryszenie jak prezent od 'Mikołaja' mi się nie spodobał to wystarczająco powód? :>]
w tamtym roku zabrano mi na czas świąt ojczyznę, rodzinę typu - babcia, ciocia, wujek, dziadek i ukochanych przyjaciół i dano w zamian brudne Glasgow i co prawda siostrę, ale heh.. co tu dużo pisać - było strasznie!
ju nawet nie chce mi się wspominać dlaczego, bo za długo by pisać, usnęłabym pewnie podczas pisania.
[za nudne to, nawet dla mnie. -.-]
no i po co przypominać sobie to, co dało nam niesamowicie w kość?
[no bo chyba nikt nie chciałby przepłakać całych świąt c'nie? ;) ]
no a w tym roku miało być pięknie, ładnie i co?
i chuj! -.- wybaczcie określenie, ale niełatwo znaleźć mi inne określające moją frustrację. ;]
no a ciekawe dlaczego tak było? dlatego, że pojawiły się w nich:
- rodzinna wigilia - cudowna, z prezentami, 12 potrawami, z cudownym winkiem babci, ale z cudownymi rodzinnymi 'kłótniami' ze starszym pokoleniem.
[czy młodzież naprawdę jest taka straszna, jak opowiadają o nich 'Ci dojrzali'? Oo']
- pasterka - tak, było śpiewanie, ścisk w kościele i świąteczny nastrój, ale z dodatkiem najnudniejszej i najdłuższej gadki księdza, jaką w życiu słyszałam.
[włączając w to zachwalanie sponsorów kościelnych - czy na tym świecie istnieje coś takiego jak etyka? -.-]
- mroźna noc - cudownie, że jest zima, bo kocham tę porę roku, ale jak na dworze leży śnieg! a takowego niestety nie było, natomiast był siarczysty mróz, a ja ubrałam się dość nieodpowiednio - krótka spódniczka. [inteligent co? -.-]
- ess na dobranoc - no czasem wypada TEJ osobie coś miłego na dobranoc napisać
[chociaż TA osoba wkurza nas jak cholera i robi coś wbrew naszej woli -.-]
no i się skończyło na tym, że ess i tak nie dotarł, ale za to TA osoba oberwała po nosie i teraz siedzi w domu i jęczy, z poobijaną buźką, bez telefonu i MOJEGO ESSA NA DOBRANOC! a ja tu siedzę i płaczę, bo TAMTEJ osobie jest źle.
Podsumowując - tak, te święta były, są i na pewno będą wyjątkowe i przejdą do historii.. jako najbardziej dramatyczne w moim życiu.
Na pewno nie są tak straszne jak poprzednie
[bo ilość łez nawet w połowie nie dorównuje ubiegłorocznej. ;) ]
ale do diaska no, nie są cudowne! nie są wymarzone, a już tym bardziej spokojne!
więc z jakiego powodu mam się cieszyć?! i z jakiego powodu mam przestać się martwić?!
bo co? za rok też będą święta? no fantastycznie, to ciekawe co mi za rok podły Grinch przygotuje.. -.-
Kurcze no, wiem, że trzeba się cieszyć tym, co się ma, ale ja nie umiem, nie potrafię i nie chcę.
Nie tak sobie to wyobrażałam i pozwólcie mi popłakać i się pomartwić!
bo ja tak chcę! bo tego potrzebuję!
ja wiem, że wszyscy chcą żeby zawsze wszystko było idealne, perfekcyjne i udane, ale tak nie jest, nie często nawet się zdarza żeby przed przypadek tak było, a co dopiero, gdy są to tylko nasze plany..
na pewno wszystkim byłoby milej, gdyby wszystko się zawsze udawało, ale niestety mi się nie udaje, więc nie jest mi miło - proste!
nic nie poradzę, więc jeśli mogę to pozwólcie mi popłakać!
nie ograniczajcie moich ludzkich odruchów, popłaczę sobie w tym roku, a po sylwestrze będę w skowronkach i już! ;]
heh.. kończąc tę nieco smutną świąteczną notkę składam wszystkim spóźnione życzenia - wesołych świąt, weselszych niż moje. ;]
[to chyba nie będzie trudne ;) choć wiem, że są ludzie, którzy mają gorzej.]
a te życzenia akurat są szczere, bo nieszczerych - nie składam. ;]
chciałabym móc tak powiedzieć, ale chyba nie w tym roku. ;)
mam wrażenie, że na mnie spoczywa jakaś klątwa, jakby jakiś podły Grinch mi zabrał świąteczną radość, bo byłam nieznośnym dzieckiem.
[myślicie, że kapryszenie jak prezent od 'Mikołaja' mi się nie spodobał to wystarczająco powód? :>]
w tamtym roku zabrano mi na czas świąt ojczyznę, rodzinę typu - babcia, ciocia, wujek, dziadek i ukochanych przyjaciół i dano w zamian brudne Glasgow i co prawda siostrę, ale heh.. co tu dużo pisać - było strasznie!
ju nawet nie chce mi się wspominać dlaczego, bo za długo by pisać, usnęłabym pewnie podczas pisania.
[za nudne to, nawet dla mnie. -.-]
no i po co przypominać sobie to, co dało nam niesamowicie w kość?
[no bo chyba nikt nie chciałby przepłakać całych świąt c'nie? ;) ]
no a w tym roku miało być pięknie, ładnie i co?
i chuj! -.- wybaczcie określenie, ale niełatwo znaleźć mi inne określające moją frustrację. ;]
no a ciekawe dlaczego tak było? dlatego, że pojawiły się w nich:
- rodzinna wigilia - cudowna, z prezentami, 12 potrawami, z cudownym winkiem babci, ale z cudownymi rodzinnymi 'kłótniami' ze starszym pokoleniem.
[czy młodzież naprawdę jest taka straszna, jak opowiadają o nich 'Ci dojrzali'? Oo']
- pasterka - tak, było śpiewanie, ścisk w kościele i świąteczny nastrój, ale z dodatkiem najnudniejszej i najdłuższej gadki księdza, jaką w życiu słyszałam.
[włączając w to zachwalanie sponsorów kościelnych - czy na tym świecie istnieje coś takiego jak etyka? -.-]
- mroźna noc - cudownie, że jest zima, bo kocham tę porę roku, ale jak na dworze leży śnieg! a takowego niestety nie było, natomiast był siarczysty mróz, a ja ubrałam się dość nieodpowiednio - krótka spódniczka. [inteligent co? -.-]
- ess na dobranoc - no czasem wypada TEJ osobie coś miłego na dobranoc napisać
[chociaż TA osoba wkurza nas jak cholera i robi coś wbrew naszej woli -.-]
no i się skończyło na tym, że ess i tak nie dotarł, ale za to TA osoba oberwała po nosie i teraz siedzi w domu i jęczy, z poobijaną buźką, bez telefonu i MOJEGO ESSA NA DOBRANOC! a ja tu siedzę i płaczę, bo TAMTEJ osobie jest źle.
Podsumowując - tak, te święta były, są i na pewno będą wyjątkowe i przejdą do historii.. jako najbardziej dramatyczne w moim życiu.
Na pewno nie są tak straszne jak poprzednie
[bo ilość łez nawet w połowie nie dorównuje ubiegłorocznej. ;) ]
ale do diaska no, nie są cudowne! nie są wymarzone, a już tym bardziej spokojne!
więc z jakiego powodu mam się cieszyć?! i z jakiego powodu mam przestać się martwić?!
bo co? za rok też będą święta? no fantastycznie, to ciekawe co mi za rok podły Grinch przygotuje.. -.-
Kurcze no, wiem, że trzeba się cieszyć tym, co się ma, ale ja nie umiem, nie potrafię i nie chcę.
Nie tak sobie to wyobrażałam i pozwólcie mi popłakać i się pomartwić!
bo ja tak chcę! bo tego potrzebuję!
ja wiem, że wszyscy chcą żeby zawsze wszystko było idealne, perfekcyjne i udane, ale tak nie jest, nie często nawet się zdarza żeby przed przypadek tak było, a co dopiero, gdy są to tylko nasze plany..
na pewno wszystkim byłoby milej, gdyby wszystko się zawsze udawało, ale niestety mi się nie udaje, więc nie jest mi miło - proste!
nic nie poradzę, więc jeśli mogę to pozwólcie mi popłakać!
nie ograniczajcie moich ludzkich odruchów, popłaczę sobie w tym roku, a po sylwestrze będę w skowronkach i już! ;]
heh.. kończąc tę nieco smutną świąteczną notkę składam wszystkim spóźnione życzenia - wesołych świąt, weselszych niż moje. ;]
[to chyba nie będzie trudne ;) choć wiem, że są ludzie, którzy mają gorzej.]
a te życzenia akurat są szczere, bo nieszczerych - nie składam. ;]
sobota, 24 maja 2008
definicja szczęścia. ;]
hmmm.. czy każdy z was miewa czasem takie dni, że trudno mu określić jak się czuje, co ma ze sobą zrobić i jak żyć? tak, ja też tak nie mam. :P
czasem po prostu siedzę i po 5 minutach tępego wpatrywania się w jeden punkt zdaję sobie sprawę z tego, że kurde.. nic nie robię. T.T
czy takie nic-nie-robienie nie działa wam na nerwy? bo ja nienawidzę siedzieć bez celu i przy tym nudzić się jak mops. -.-
co gorsza powiem szczerze, że wg mnie brak problemów = życiowa nuda.
tak tak, nie patrzcie na mnie jak na głupią [chociaż jaki normalny człowiek narzekałby z powodu braku powodów do narzekania? -.- xDDD]
prawda jest taka, że jak człowiek nie ma się czym martwić to zaczyna rozmyślać o wszystkim i o niczym, zamiast bujać w obłokach i myśleć o niebieskich migdałach to myśli 'cholera co jest nie tak, że nie mam się czym martwić? :O'. [załamałam się właśnie. -.- xDDD]
nie nie, nie pomyślcie sobie, że jestem niewdzięczna, życie mi tu daje taki prezent szczęśliwa, kochana i nie mająca wielkich problemów, a ja jeszcze robię problem.
nie jestem rozpieszczoną księżniczką [chociaż to prawda - zawsze dostaję to, czego chcę. ;] ] ale do rozpieszczonego bachorka to raczej mi daleko, bo lata dzieciństwa już dawno minęły, a ja brzydzę się tym jak nieznośnym dzieckiem byłam. ;)
no cóż skoro mam wszystko to, co jest mi potrzebne, mam wszystkie kochane osoby przy sobie, spełniam się we wszystkim co robię, moje plany wypalają, a cele są realizowane to czego ja tak właściwie chcę? Oo'
no ale kurde! czy ja jestem szczęśliwa czy robię sobie kolejny problemów z nudów? ;>
no bo do cholery jasnej czy mógłby mi ktoś powiedzieć jak brzmi definicja szczęścia dla takiego wybryku natury jakim jestem? :>
wiem wiem, każdy szczęście interpretuje inaczej bla bla bla.. i gadajcie sobie..
a ja już wiem czego potrzebuję.. zmian. ;]
to takie oczywiste a dopiero po napisaniu tego wszystkiego na to wpadłam. ^^
przecież ja nienawidzę się nudzić, nie lubię jak jest tak samo, męczy mnie stagnacja.
no cóż.. trzeba coś z tym zrobić. ;>
co wy na to żeby zmienić coś w sobie? może nowy look, kolor włosów, styl ubierania, inna rozrywka, inna muzyka? ;>
zmiany są dobre, trzeba się zmieniać, bo bez tego zginiesz wśród tłumu, ale pamiętaj zmieniaj się tak, by zawsze pozostać sobą. ;] [nieco skomplikowane, ale do zrobienia, wiem z doświadczenia. ;P]
ja nie robię niczego wbrew sobie, dlatego wściekły róż w mojej szafie odpada, a czarna farba do włosów raczej nie wchodzi w grę. :D
no cóż.. teraz tylko przyszło mi się zastanowić nad tym co mogę zmienić, zatem do dzieła. :))
no i wiecie co.. mi nie przeszkadza, że jestem inna, w gruncie rzeczy to ja to lubię, bo przynajmniej mam pewność, że jeszcze zastanawiam się nad tym co mogę w swoim życiu zrobić, co sprawia, że idę naprzód, a nie stoję w miejscu.
słowo na koniec - szczęściara ze mnie :D :P muszę się nauczyć to doceniać. ;))
czasem po prostu siedzę i po 5 minutach tępego wpatrywania się w jeden punkt zdaję sobie sprawę z tego, że kurde.. nic nie robię. T.T
czy takie nic-nie-robienie nie działa wam na nerwy? bo ja nienawidzę siedzieć bez celu i przy tym nudzić się jak mops. -.-
co gorsza powiem szczerze, że wg mnie brak problemów = życiowa nuda.
tak tak, nie patrzcie na mnie jak na głupią [chociaż jaki normalny człowiek narzekałby z powodu braku powodów do narzekania? -.- xDDD]
prawda jest taka, że jak człowiek nie ma się czym martwić to zaczyna rozmyślać o wszystkim i o niczym, zamiast bujać w obłokach i myśleć o niebieskich migdałach to myśli 'cholera co jest nie tak, że nie mam się czym martwić? :O'. [załamałam się właśnie. -.- xDDD]
nie nie, nie pomyślcie sobie, że jestem niewdzięczna, życie mi tu daje taki prezent szczęśliwa, kochana i nie mająca wielkich problemów, a ja jeszcze robię problem.
nie jestem rozpieszczoną księżniczką [chociaż to prawda - zawsze dostaję to, czego chcę. ;] ] ale do rozpieszczonego bachorka to raczej mi daleko, bo lata dzieciństwa już dawno minęły, a ja brzydzę się tym jak nieznośnym dzieckiem byłam. ;)
no cóż skoro mam wszystko to, co jest mi potrzebne, mam wszystkie kochane osoby przy sobie, spełniam się we wszystkim co robię, moje plany wypalają, a cele są realizowane to czego ja tak właściwie chcę? Oo'
no ale kurde! czy ja jestem szczęśliwa czy robię sobie kolejny problemów z nudów? ;>
no bo do cholery jasnej czy mógłby mi ktoś powiedzieć jak brzmi definicja szczęścia dla takiego wybryku natury jakim jestem? :>
wiem wiem, każdy szczęście interpretuje inaczej bla bla bla.. i gadajcie sobie..
a ja już wiem czego potrzebuję.. zmian. ;]
to takie oczywiste a dopiero po napisaniu tego wszystkiego na to wpadłam. ^^
przecież ja nienawidzę się nudzić, nie lubię jak jest tak samo, męczy mnie stagnacja.
no cóż.. trzeba coś z tym zrobić. ;>
co wy na to żeby zmienić coś w sobie? może nowy look, kolor włosów, styl ubierania, inna rozrywka, inna muzyka? ;>
zmiany są dobre, trzeba się zmieniać, bo bez tego zginiesz wśród tłumu, ale pamiętaj zmieniaj się tak, by zawsze pozostać sobą. ;] [nieco skomplikowane, ale do zrobienia, wiem z doświadczenia. ;P]
ja nie robię niczego wbrew sobie, dlatego wściekły róż w mojej szafie odpada, a czarna farba do włosów raczej nie wchodzi w grę. :D
no cóż.. teraz tylko przyszło mi się zastanowić nad tym co mogę zmienić, zatem do dzieła. :))
no i wiecie co.. mi nie przeszkadza, że jestem inna, w gruncie rzeczy to ja to lubię, bo przynajmniej mam pewność, że jeszcze zastanawiam się nad tym co mogę w swoim życiu zrobić, co sprawia, że idę naprzód, a nie stoję w miejscu.
słowo na koniec - szczęściara ze mnie :D :P muszę się nauczyć to doceniać. ;))
poniedziałek, 5 maja 2008
każdy koniec to nowy początek, prawda?
No i stało się. W końcu wyszło na jaw jak naprawdę jestem sentymentalną osobą. -.-
Wszystko jest dla mnie ważne, za ważne.. :P
I jedna mała rzecz potrafiła zburzyć dotychczasowy spokój, a to taka głupota. ;)
No cóż od dawna przeszłość polowała na mnie, a skoro ja nie byłam gotowa sama się z nią zmierzyć, ona zrobiła to za mnie. ;]
Dużo wspomnień, zarówno tych złych jak i dobrych, dużo słów zapadających w pamięć i w serce.
Wszystko to nie dawało spokoju, demony przeszłości powracały, by uderzyć ze zdwojoną siła, nie dając uwierzyć w to, że przyszłość niesie ze sobą uśmiech i szczęście, być może cenniejsze niż to, które siedzi głęboko w mojej pamięci. ;)
Teraz już nie ma problemu, mam wiarę, wspomnienia zostały w głowie i w sercu, nadszedł czas zmian.
Tak długo oczekiwany i odwlekany czas zmian. Zmian na lepsze. ;)
Teraz będzie już łatwiej, nic nie dzieje się bez przyczyny, przeszłości nie da się zmienić, więc należy się z nią pogodzić. ;]
Zatem mając w pamięci wszystkie dobre i złe chwile, mogę nareszcie zacząć od nowa. :))
Słowo na zakończenie - don't fear tomorrow or regret the past, live for what's now and never look back! ;)
Wszystko jest dla mnie ważne, za ważne.. :P
I jedna mała rzecz potrafiła zburzyć dotychczasowy spokój, a to taka głupota. ;)
No cóż od dawna przeszłość polowała na mnie, a skoro ja nie byłam gotowa sama się z nią zmierzyć, ona zrobiła to za mnie. ;]
Dużo wspomnień, zarówno tych złych jak i dobrych, dużo słów zapadających w pamięć i w serce.
Wszystko to nie dawało spokoju, demony przeszłości powracały, by uderzyć ze zdwojoną siła, nie dając uwierzyć w to, że przyszłość niesie ze sobą uśmiech i szczęście, być może cenniejsze niż to, które siedzi głęboko w mojej pamięci. ;)
Teraz już nie ma problemu, mam wiarę, wspomnienia zostały w głowie i w sercu, nadszedł czas zmian.
Tak długo oczekiwany i odwlekany czas zmian. Zmian na lepsze. ;)
Teraz będzie już łatwiej, nic nie dzieje się bez przyczyny, przeszłości nie da się zmienić, więc należy się z nią pogodzić. ;]
Zatem mając w pamięci wszystkie dobre i złe chwile, mogę nareszcie zacząć od nowa. :))
Słowo na zakończenie - don't fear tomorrow or regret the past, live for what's now and never look back! ;)
niedziela, 4 maja 2008
to był maj.. :D
Właściwie nie był tylko jest i jeszcze długo sobie pobędzie i bardzo dobrze. :))
Podczas długiego, majówkowego łikendu sobie odpoczywam, a biedni maturzyści odliczają minuty do examu dojrzałości! :O
stres nie daje żyć i co wydaje mi się najśmieszniejsze nie tylko im, bo i mnie daje w kość. :PP
No ale cóż, wg mnie są na tyle zdolni, że zdadzą go bez problemu i dostaną się na wymarzone studia, czego im serdecznie życzę. ;)) :*
Piękna pogoda zachęca do wychodzenia i korzystania z promieni słonecznych! :D :D :D ale należy uważać, by nie upodobnić się do Indian! :O xDDD
ew. do Rudolfa Czerwono-nosego. :D [choć muszę przyznać, że to naprawdę słodki renifer był! ^^]
wszystko z umiarem i rozsądkiem, bo co za dużo to niezdrowo. :PP
[bo później maślanka na twarz i nie ma że boli. :D]
Grillujemy, imprezujemy i ahhh.. słodko sobie leniuchujemy. x))
tego mi było trza po tygodniu okresu nosowego! już miałam sobie ochotę tampon do nosa włożyć! :O xDDD
Ponadto szykuje się sporo imprez. ]:->
18stki i moje boskie prezenty dla przyjaciół! xDDD
[jestem expertem nieskromnie mówiąc. ;P]
Dżony B zagląda do Łodzi! :O więc wybaczcie ale... no kurwa nie ma zmiłuj, trzeba tam być! xDD
Mój boski happysad! <333333 będzie na Juwe Polibudy, Offspring może zajrzy na Juwe Uniwerka tak samo jak Cypress Hill! :O :O :O no i powiem, że mnie od nadmiaru jeszcze głowa nie boli. ]:-> [zobaczymy czy tak samo pięknie będzie po imprezach. xDD]
i powiedzcie mi jak tu się nudzić?! :D
- piękna pogoda. [jak z niej korzystać? czyt. powyżej. :PP]
- słodkie lenistwo. [z tego korzystać chyba nie muszę nikogo uczyć. xP]
- boskie imprezy. [muszę coś tłumaczyć komuś? :>]
- cudowni bliscy ludzie przy Tobie. [przy okazji - moje Skarby! <33 :*:*:*:*:*]
- trochę problemów i dużo siły i ochoty do podejmowania nowych wyzwań i zwalczania wszelkich niepowodzeń. [każdy je ma i wie, że są potrzebne. ;))]
- zbliżające się wielkimi krokami wakacje! ]:->
- i niesamowite dźwięki mojej odwiecznej miłości - muzyki! <33
powiedzcie mi, czy do szczęścia potrzeba mi czegoś więcej? ;))
[no może małego puci puci bobo! ]:-> :D ale to za parę lat. xDDD
bo zostałam ciocią! ciocia Ola! :D i non toper jakieś małe dzieci mnie zaczepiają, a później mi się śni, że jestem w ciąży. :O xDDD
myślicie, że byłabym dobrą mamą?! ]:-> :D]
słowo na koniec - życie jest piękne! :))))))))
i uwaga uwaga! :D
super mega bonus dla maturzystów - POWODZENIA! :))
*daje kopa na szczęście* wierzę w Was! :D :*
Podczas długiego, majówkowego łikendu sobie odpoczywam, a biedni maturzyści odliczają minuty do examu dojrzałości! :O
stres nie daje żyć i co wydaje mi się najśmieszniejsze nie tylko im, bo i mnie daje w kość. :PP
No ale cóż, wg mnie są na tyle zdolni, że zdadzą go bez problemu i dostaną się na wymarzone studia, czego im serdecznie życzę. ;)) :*
Piękna pogoda zachęca do wychodzenia i korzystania z promieni słonecznych! :D :D :D ale należy uważać, by nie upodobnić się do Indian! :O xDDD
ew. do Rudolfa Czerwono-nosego. :D [choć muszę przyznać, że to naprawdę słodki renifer był! ^^]
wszystko z umiarem i rozsądkiem, bo co za dużo to niezdrowo. :PP
[bo później maślanka na twarz i nie ma że boli. :D]
Grillujemy, imprezujemy i ahhh.. słodko sobie leniuchujemy. x))
tego mi było trza po tygodniu okresu nosowego! już miałam sobie ochotę tampon do nosa włożyć! :O xDDD
Ponadto szykuje się sporo imprez. ]:->
18stki i moje boskie prezenty dla przyjaciół! xDDD
[jestem expertem nieskromnie mówiąc. ;P]
Dżony B zagląda do Łodzi! :O więc wybaczcie ale... no kurwa nie ma zmiłuj, trzeba tam być! xDD
Mój boski happysad! <333333 będzie na Juwe Polibudy, Offspring może zajrzy na Juwe Uniwerka tak samo jak Cypress Hill! :O :O :O no i powiem, że mnie od nadmiaru jeszcze głowa nie boli. ]:-> [zobaczymy czy tak samo pięknie będzie po imprezach. xDD]
i powiedzcie mi jak tu się nudzić?! :D
- piękna pogoda. [jak z niej korzystać? czyt. powyżej. :PP]
- słodkie lenistwo. [z tego korzystać chyba nie muszę nikogo uczyć. xP]
- boskie imprezy. [muszę coś tłumaczyć komuś? :>]
- cudowni bliscy ludzie przy Tobie. [przy okazji - moje Skarby! <33 :*:*:*:*:*]
- trochę problemów i dużo siły i ochoty do podejmowania nowych wyzwań i zwalczania wszelkich niepowodzeń. [każdy je ma i wie, że są potrzebne. ;))]
- zbliżające się wielkimi krokami wakacje! ]:->
- i niesamowite dźwięki mojej odwiecznej miłości - muzyki! <33
powiedzcie mi, czy do szczęścia potrzeba mi czegoś więcej? ;))
[no może małego puci puci bobo! ]:-> :D ale to za parę lat. xDDD
bo zostałam ciocią! ciocia Ola! :D i non toper jakieś małe dzieci mnie zaczepiają, a później mi się śni, że jestem w ciąży. :O xDDD
myślicie, że byłabym dobrą mamą?! ]:-> :D]
słowo na koniec - życie jest piękne! :))))))))
i uwaga uwaga! :D
super mega bonus dla maturzystów - POWODZENIA! :))
*daje kopa na szczęście* wierzę w Was! :D :*
czwartek, 10 kwietnia 2008
manewry szczęścia. ;))
w końcu zawitała do nas wiosna! :D
choć chyba nadal nie może się zdecydować czy zadomowić się już na stałe, bo wciąż potrafi odejść na parę dni, w które gościmy pozostałości zimy, która daje mocnego kopa - odmraża tyłki i uszy. xP
a później chodzą takie smutasy i jęczą, że a to mają katar, a to zimno im się zrobiło i nie chce im się nic i zmęczeni są i bla bla bla bla... xP
no ale słońce zaczęło świecić, kwiaty i drzewa budzić się do życia, psy zrzucają sierść, a ludzie ciepłe kurtki. :D
i wszystko byłoby piękne i ładne gdyby nie to, że nikt nie ma czasu się tym wszystkim cieszyć, choć tak naprawdę to zastanawiam się czy wynika to naprawdę z braku czasu, czy raczej z braku chęci. ;>
non toper słyszę :O
- matko ile ja mam do roboty.
- boże nie mam na nic czasu.
- jezu nie mam siły.
- łeee co to w ogóle za życie.
- ale jest do dupy.
- z czego się tu cieszyć?
omg! ludzie ogarnijcie się! T.T
jedno mnie zastanawia - czy to cecha narodowa czy po prostu ludziom brakuje pozytywów? ;>
ja staram się uśmiechać i śmiać jak najczęściej, oczywiście nie szczerze się jak głupi do sera. x]
bo nie widzę w tym sensu :P ale jeśli mam dobry humor i coś mnie cieszy to nie boję się tego okazywać i nie musi być to jakiś wielki powód do uśmiechu.. ;)
martwi mnie, że ludzie nie umieją się już cieszyć z szczegółów:
- że rano nie obudziła cię w końcu ta sąsiadka z góry, co słucha od rana radia maryja. :O
- że pies ci mordę lizał na powitanie. xDDDD
- że się nie upieprzyłeś jak jadłeś śniadanie. :D
- że się do nas uśmiechnął ten sąsiad bez zębów i się nie przestraszyliśmy. xD
- że nie potknęliśmy się na tym schodku przed blokiem i nie wyryliśmy na beton. ^^
- że wstaliśmy i pomyśleliśmy nie tylko o sobie, ale też o rybkach w akwarium. ;)
ja nie mam dużo wolnego czasu, niestety nie mogę widywać się z moimi przyjaciółmi tak często jak bym tego chciała, jest we mnie milion pomysłów naraz, a ja nie jestem w stanie ich wszystkich zrealizować, zdaję sobie sprawę z tego, że droga do moich marzeń jest długa, ale pomimo to UŚMIECHAM SIĘ! cieszę się z drobnych spraw, doceniam to co mam, bo zawsze przecież mogłabym mieć mniej. ;)
jesteśmy celem w grze zwanej manewrami szczęścia - raz jeden, raz drugi ma dobry dzień. raz Ty, a raz ktoś inny będzie uśmiechał się bez powodu, ale pomimo wszystko nie warto tracić wiary, bo na każdego czeka ten lepszy dzień. ;]
słowo na koniec - z uśmiechem jest łatwiej. :))
choć chyba nadal nie może się zdecydować czy zadomowić się już na stałe, bo wciąż potrafi odejść na parę dni, w które gościmy pozostałości zimy, która daje mocnego kopa - odmraża tyłki i uszy. xP
a później chodzą takie smutasy i jęczą, że a to mają katar, a to zimno im się zrobiło i nie chce im się nic i zmęczeni są i bla bla bla bla... xP
no ale słońce zaczęło świecić, kwiaty i drzewa budzić się do życia, psy zrzucają sierść, a ludzie ciepłe kurtki. :D
i wszystko byłoby piękne i ładne gdyby nie to, że nikt nie ma czasu się tym wszystkim cieszyć, choć tak naprawdę to zastanawiam się czy wynika to naprawdę z braku czasu, czy raczej z braku chęci. ;>
non toper słyszę :O
- matko ile ja mam do roboty.
- boże nie mam na nic czasu.
- jezu nie mam siły.
- łeee co to w ogóle za życie.
- ale jest do dupy.
- z czego się tu cieszyć?
omg! ludzie ogarnijcie się! T.T
jedno mnie zastanawia - czy to cecha narodowa czy po prostu ludziom brakuje pozytywów? ;>
ja staram się uśmiechać i śmiać jak najczęściej, oczywiście nie szczerze się jak głupi do sera. x]
bo nie widzę w tym sensu :P ale jeśli mam dobry humor i coś mnie cieszy to nie boję się tego okazywać i nie musi być to jakiś wielki powód do uśmiechu.. ;)
martwi mnie, że ludzie nie umieją się już cieszyć z szczegółów:
- że rano nie obudziła cię w końcu ta sąsiadka z góry, co słucha od rana radia maryja. :O
- że pies ci mordę lizał na powitanie. xDDDD
- że się nie upieprzyłeś jak jadłeś śniadanie. :D
- że się do nas uśmiechnął ten sąsiad bez zębów i się nie przestraszyliśmy. xD
- że nie potknęliśmy się na tym schodku przed blokiem i nie wyryliśmy na beton. ^^
- że wstaliśmy i pomyśleliśmy nie tylko o sobie, ale też o rybkach w akwarium. ;)
ja nie mam dużo wolnego czasu, niestety nie mogę widywać się z moimi przyjaciółmi tak często jak bym tego chciała, jest we mnie milion pomysłów naraz, a ja nie jestem w stanie ich wszystkich zrealizować, zdaję sobie sprawę z tego, że droga do moich marzeń jest długa, ale pomimo to UŚMIECHAM SIĘ! cieszę się z drobnych spraw, doceniam to co mam, bo zawsze przecież mogłabym mieć mniej. ;)
jesteśmy celem w grze zwanej manewrami szczęścia - raz jeden, raz drugi ma dobry dzień. raz Ty, a raz ktoś inny będzie uśmiechał się bez powodu, ale pomimo wszystko nie warto tracić wiary, bo na każdego czeka ten lepszy dzień. ;]
słowo na koniec - z uśmiechem jest łatwiej. :))
środa, 2 kwietnia 2008
prima aprilis - bardzo kurwa śmieszne! T.T
Z roku na rok, w moim kalendarzu, przybywa dni, które stają się uciążliwe i bezsensowne. -.-
Kiedyś 1 kwietnia kojarzył mi się z świetną zabawą, można było wykręcać niezłe numery bez konsekwencji, że stanie się coś złego. :))
Tak, to było wtedy kiedy było się dzieckiem, beztrosko hasało się po dworzu, najlepszym numerem było podmienienie mamie cukru z solą i przesunięcie wskazówki zegarka do przodu. :PP
Ahh.. ta beztroska, dzieciństwo to wspaniały okres w życiu każdego człowieka, przyznajcie. ;))
Wiadomo z roku na rok pomysły były coraz bardziej kreatywne, a przygotowanie ich trwało nieco dłużej. Wkręcało się kumpli ze szkoły, nauczycieli i wychodziły z tego niezłe jaja. :D
a to, że kosmici Cię porwali 2 dni temu i zamienili Ci mózg z psem
[taa.. i zmądrzało się trochę c'nie? xD]
a to, że Twój tata to sławny aktor, tylko nie możesz powiedzieć, który bo zlecą się paparazzi. xDDD
[ahh.. ta bujna wyobraźnia.. te marzenia. xP]
a to wkręcanie kumpelki, że ma kupę na spodniach. :O
[omg! co to jest to brązowe na Twojej pupie?! :O xDDD]
albo powiedzieć kumplowi, że ta Anka, co mu się podoba to strasznie na niego leci i wkręcenie, że zaplanowała randkę po szkole. :D
[wiem chamskie, ale wywołuje sporo śmiechu, u kumpla też :P - wykonywać tylko w przypadku, gdy dziewczyna TOTALNIE nie nadaje się materiał na przyszłą żonę kumpla. xDDD]
Niestety każdy dorasta, zmienia się otoczenie, podejście do życia, codzienne sprawy wyglądają inaczej niż te sprzed kilku lat. Człowiek pracuje, uczy się, na głowie ma sporo obowiązków, nieco przykrości i dużo nerwów.
No i wtedy w kalendarzu pojawia się dzień taki jak wczoraj. ;]
I każdy sobie myśli 'osz w mordę, ale mam zajebisty pomysł na dowcip, zaraz kogoś wkręcę i będzie śmiesznie'.
Hmmm... no i może, by tak było gdyby człowiek 1000000000000 razy się zastanowił komu chce ten dowcip zrobić, no i przede wszystkim JAKI jest to dowcip.
No mi się nie udało, nie przemyślałam chyba zbytnio tego, co chciałam zrobić.
Wyszło jak wyszło i zamiast się śmiać to miałam raczej kwaśną minę.
Pociesza mnie fakt, że nie ja jedna nie trafiłam z dżołkiem, choć to chyba marne pocieszenie, bo te 'wspaniałe żarty' wywołały złość, żal i wiele innych nieprzyjemnych odczuć u wkręcanych osób. A to chyba nie o to chodzi prawda? ;]
No to po co nam prima aprilis?
Po to żeby:
- ludzie częściej się uśmiechali, bo ponoć ponury z nas naród - w rezultacie jest zupełnie inaczej, wiele osób zamiast się śmiać po prostu się wścieka. -.-
- żeby dowcipnisie raz na rok mogli dać popis swoich umiejętności - cóż, niektórzy dowcipkują, a inni powinni się z tego śmiać, no właśnie.. powinni.
- żeby zapchać kalendarz kolejnym z dni, w których szara rzeczywistość nie będzie wydawać się nam taka szara - to popieram, choć niestety szkoda, że potrzebne są nam do tego święta. Szkoda, że nie umiemy się śmiać z niczego na co dzień. ;))
- no i może po to, żeby czasem człowiek się czegoś nauczył - być może taki jeden nieudany żart dużo zmieni w psychice człowieka, może będzie to nauczka na następny raz, by pomyśleć 3 razy zanim zrobi się coś, czego później będzie się żałowało.
Bo to co Ciebie śmieszy, niekoniecznie musi być śmieszne dla innych.
Słowo na zakończenie - poczucie humoru to też pojęcie względne..
Kiedyś 1 kwietnia kojarzył mi się z świetną zabawą, można było wykręcać niezłe numery bez konsekwencji, że stanie się coś złego. :))
Tak, to było wtedy kiedy było się dzieckiem, beztrosko hasało się po dworzu, najlepszym numerem było podmienienie mamie cukru z solą i przesunięcie wskazówki zegarka do przodu. :PP
Ahh.. ta beztroska, dzieciństwo to wspaniały okres w życiu każdego człowieka, przyznajcie. ;))
Wiadomo z roku na rok pomysły były coraz bardziej kreatywne, a przygotowanie ich trwało nieco dłużej. Wkręcało się kumpli ze szkoły, nauczycieli i wychodziły z tego niezłe jaja. :D
a to, że kosmici Cię porwali 2 dni temu i zamienili Ci mózg z psem
[taa.. i zmądrzało się trochę c'nie? xD]
a to, że Twój tata to sławny aktor, tylko nie możesz powiedzieć, który bo zlecą się paparazzi. xDDD
[ahh.. ta bujna wyobraźnia.. te marzenia. xP]
a to wkręcanie kumpelki, że ma kupę na spodniach. :O
[omg! co to jest to brązowe na Twojej pupie?! :O xDDD]
albo powiedzieć kumplowi, że ta Anka, co mu się podoba to strasznie na niego leci i wkręcenie, że zaplanowała randkę po szkole. :D
[wiem chamskie, ale wywołuje sporo śmiechu, u kumpla też :P - wykonywać tylko w przypadku, gdy dziewczyna TOTALNIE nie nadaje się materiał na przyszłą żonę kumpla. xDDD]
Niestety każdy dorasta, zmienia się otoczenie, podejście do życia, codzienne sprawy wyglądają inaczej niż te sprzed kilku lat. Człowiek pracuje, uczy się, na głowie ma sporo obowiązków, nieco przykrości i dużo nerwów.
No i wtedy w kalendarzu pojawia się dzień taki jak wczoraj. ;]
I każdy sobie myśli 'osz w mordę, ale mam zajebisty pomysł na dowcip, zaraz kogoś wkręcę i będzie śmiesznie'.
Hmmm... no i może, by tak było gdyby człowiek 1000000000000 razy się zastanowił komu chce ten dowcip zrobić, no i przede wszystkim JAKI jest to dowcip.
No mi się nie udało, nie przemyślałam chyba zbytnio tego, co chciałam zrobić.
Wyszło jak wyszło i zamiast się śmiać to miałam raczej kwaśną minę.
Pociesza mnie fakt, że nie ja jedna nie trafiłam z dżołkiem, choć to chyba marne pocieszenie, bo te 'wspaniałe żarty' wywołały złość, żal i wiele innych nieprzyjemnych odczuć u wkręcanych osób. A to chyba nie o to chodzi prawda? ;]
No to po co nam prima aprilis?
Po to żeby:
- ludzie częściej się uśmiechali, bo ponoć ponury z nas naród - w rezultacie jest zupełnie inaczej, wiele osób zamiast się śmiać po prostu się wścieka. -.-
- żeby dowcipnisie raz na rok mogli dać popis swoich umiejętności - cóż, niektórzy dowcipkują, a inni powinni się z tego śmiać, no właśnie.. powinni.
- żeby zapchać kalendarz kolejnym z dni, w których szara rzeczywistość nie będzie wydawać się nam taka szara - to popieram, choć niestety szkoda, że potrzebne są nam do tego święta. Szkoda, że nie umiemy się śmiać z niczego na co dzień. ;))
- no i może po to, żeby czasem człowiek się czegoś nauczył - być może taki jeden nieudany żart dużo zmieni w psychice człowieka, może będzie to nauczka na następny raz, by pomyśleć 3 razy zanim zrobi się coś, czego później będzie się żałowało.
Bo to co Ciebie śmieszy, niekoniecznie musi być śmieszne dla innych.
Słowo na zakończenie - poczucie humoru to też pojęcie względne..
czwartek, 13 marca 2008
bo nie wszystko złoto, co się świeci. ;]
I wydawać, by się mogło, że wszystko tak pięknie, ładnie, kolorowo.. a tu czarno. i wiecie co? mi to nie przeszkadza, bo kocham czarny i to się nie zmieni. ;]
Nie musi być pięknie, szczęśliwie i już, bo tak najzwyczajniej w świecie się nie da. Tak było i będzie - smutek istnieje od zawsze, na przemian w parze ze szczęściem.
a wiecie po co? Żeby ludzie płakali, a później umieli to docenić.
Dla mnie smutek jest cenniejszy od radości, dla mnie łzy są cenniejsze od uśmiechu. Ale - tylko szczere.
a i wiecie co jeszcze? Ja również raz na jakiś czas mogę sobie ponarzekać, mogę marudzić i zamulać. Bo tak.
Jak dla mnie cały czas może słońce nie wstawać, nauczmy się żyć w ciemnościach i rozumieć ciszę. Nauczmy się żyć samotnie i zrozumieć siebie.
Dla mnie to nie problem, znam siebie i wiem jaka jestem, wiem czego chcę i mogę być sama.
Dla mnie to nie problem.
Chcesz mi pomóc? - Nie musisz.
Chcesz pocieszyć? - Nie ma po co.
Chcesz przekonać? - Ja mam zawsze rację, ja wiem swoje.
Chcesz poznać? - Usiądź i pomilcz.
Pusto, czarno, samotnie - niezmiennie. ;]
a ja na to przystaję, mi to nawet pasuje.
Przecież i tak niewiele mogę zmienić prawda?
Hah, filozoficzna rozkmina? - Nie do końca, zresztą co Ci do tego.
Znasz mnie? - Nie, bo nie pozwalam Ci na to.
Nie rozumiesz? - Nie musisz.
Krytykujesz, osądzasz? - Nie masz prawa - ja dla siebie jestem Bogiem. ;]
Słowo na koniec? - i tylko nie mów mi, że chcieć to móc.. i nie mów mi, że nie mogę płakać. ;]
[bo dzisiaj jest jak jest, bo nie można wiecznie się śmiać - trochę powagi nikomu nie zaszkodzi.]
Nie musi być pięknie, szczęśliwie i już, bo tak najzwyczajniej w świecie się nie da. Tak było i będzie - smutek istnieje od zawsze, na przemian w parze ze szczęściem.
a wiecie po co? Żeby ludzie płakali, a później umieli to docenić.
Dla mnie smutek jest cenniejszy od radości, dla mnie łzy są cenniejsze od uśmiechu. Ale - tylko szczere.
a i wiecie co jeszcze? Ja również raz na jakiś czas mogę sobie ponarzekać, mogę marudzić i zamulać. Bo tak.
Jak dla mnie cały czas może słońce nie wstawać, nauczmy się żyć w ciemnościach i rozumieć ciszę. Nauczmy się żyć samotnie i zrozumieć siebie.
Dla mnie to nie problem, znam siebie i wiem jaka jestem, wiem czego chcę i mogę być sama.
Dla mnie to nie problem.
Chcesz mi pomóc? - Nie musisz.
Chcesz pocieszyć? - Nie ma po co.
Chcesz przekonać? - Ja mam zawsze rację, ja wiem swoje.
Chcesz poznać? - Usiądź i pomilcz.
Pusto, czarno, samotnie - niezmiennie. ;]
a ja na to przystaję, mi to nawet pasuje.
Przecież i tak niewiele mogę zmienić prawda?
Hah, filozoficzna rozkmina? - Nie do końca, zresztą co Ci do tego.
Znasz mnie? - Nie, bo nie pozwalam Ci na to.
Nie rozumiesz? - Nie musisz.
Krytykujesz, osądzasz? - Nie masz prawa - ja dla siebie jestem Bogiem. ;]
Słowo na koniec? - i tylko nie mów mi, że chcieć to móc.. i nie mów mi, że nie mogę płakać. ;]
[bo dzisiaj jest jak jest, bo nie można wiecznie się śmiać - trochę powagi nikomu nie zaszkodzi.]
sobota, 8 marca 2008
Dobry zwyczaj - daj jej kwiaty. ;]
No i kolejny dzień kobiet, dzień tak przyjemny jak durny. :PP
Nigdy nie zrozumiem idei takich dni jak walentynki lub dzisiejszego święta, pomimo że jestem kobietą, a no i nie mówcie mi, że być może jestem na to za głupia. Bo nie jestem. ;]
Po co takie dni jak ten? ;> Już wam daję odp:
- żeby kwiaciarnie zarobiły
- żeby faceci chociaż raz wydali kasę na coś innego niż piwo [i nie mówcie mi, że tak nie jest. :P]
- żeby kobiety pomyślały, że są kochane i doceniane [ta są, o ile facet dostanie coś w zamian. ^^]
- żeby pomyślały, że faceci chociaż raz nie oczekują niczego w zamian [taa jasne xDD patrz wyżej. :PP]
- żebym ja mogła sobie ponarzekać, chociaż dostanę życzenia, czekoladki i kwiaty. xDDDD hipokrytka co? :D
Reasumując - nie rozumiem tego święta. ;) Kwiaty wolę dostawać bez okazji, a nie dlatego 'bo jest dzień kobiet' i powinno się kobiecie kupić kwiaty. ;]
Mój prof. od historii miał zdrowe podejście - kupował żonie kwiaty dzień przed i dzień po dniu kobiet, cwana bestia. :D
btw. moje ulubione kwiaty to goździki xDD ale tak naprawdę liczy się pamięć i to wystarcza. ;))
Słowo na koniec - najlepszego nam kobietom i korzystajmy z dzisiejszego dnia, w końcu każda z nas lubi kwiaty. ;))
[Wąchać czy jeść - co za różnica? xDD]
Nigdy nie zrozumiem idei takich dni jak walentynki lub dzisiejszego święta, pomimo że jestem kobietą, a no i nie mówcie mi, że być może jestem na to za głupia. Bo nie jestem. ;]
Po co takie dni jak ten? ;> Już wam daję odp:
- żeby kwiaciarnie zarobiły
- żeby faceci chociaż raz wydali kasę na coś innego niż piwo [i nie mówcie mi, że tak nie jest. :P]
- żeby kobiety pomyślały, że są kochane i doceniane [ta są, o ile facet dostanie coś w zamian. ^^]
- żeby pomyślały, że faceci chociaż raz nie oczekują niczego w zamian [taa jasne xDD patrz wyżej. :PP]
- żebym ja mogła sobie ponarzekać, chociaż dostanę życzenia, czekoladki i kwiaty. xDDDD hipokrytka co? :D
Reasumując - nie rozumiem tego święta. ;) Kwiaty wolę dostawać bez okazji, a nie dlatego 'bo jest dzień kobiet' i powinno się kobiecie kupić kwiaty. ;]
Mój prof. od historii miał zdrowe podejście - kupował żonie kwiaty dzień przed i dzień po dniu kobiet, cwana bestia. :D
btw. moje ulubione kwiaty to goździki xDD ale tak naprawdę liczy się pamięć i to wystarcza. ;))
Słowo na koniec - najlepszego nam kobietom i korzystajmy z dzisiejszego dnia, w końcu każda z nas lubi kwiaty. ;))
[Wąchać czy jeść - co za różnica? xDD]
sobota, 1 marca 2008
Zazdrość czyli - tryb ss-manki mode on. xD
Hmmm skoro było o flirtowaniu to powinno być też o zazdrości. xD
Bo zazdrość to rzecz paskudna i wspaniała zarazem, ambiwalentna jak cholera - w jednej chwili pokazuje jak ludziom na sobie zależy i mamy fundamenty pod domek z klocków lego :D a w drugiej chwili zakłóca harmonię, włącza sztuczny wiatr i lego się zamieniają w liche karty, co fruwają na prawo i lewo :P a gdzie granica? ;> trudno ją wyczuć, bo sprobujcie się bawić w klocki lego używając ludzików z kart? Oo' jakie durne dziecko, by się w coś takiego bawiło? *uderza głową w ścianę* [i nie, wcale nie wspominam swojego dzieciństwa :P]
I zacytuję słowa niejakiej piosenki - czyja to wina? - nie wiem, wodzi nas za nos przeznaczenie, to on, to on - ARMAGEDON! :O
Bo to cisza przed burzą, gorzej jak rozpęta się huragan, bo to moje krzywe myśli i chora psychiczna równowaga. ^^ [tak z rymem xD]
Ale cóż, ja to ja, skorpionica z natury drapieżna, nazwaną bestią. :O xDDD ale mam też zalety - lubię się starać. ;)) koniec offa! -.- [ten blog to jeden wielki off topic. xD]
słowo na koniec - domysły, a chuj z nimi! xD
Bo zazdrość to rzecz paskudna i wspaniała zarazem, ambiwalentna jak cholera - w jednej chwili pokazuje jak ludziom na sobie zależy i mamy fundamenty pod domek z klocków lego :D a w drugiej chwili zakłóca harmonię, włącza sztuczny wiatr i lego się zamieniają w liche karty, co fruwają na prawo i lewo :P a gdzie granica? ;> trudno ją wyczuć, bo sprobujcie się bawić w klocki lego używając ludzików z kart? Oo' jakie durne dziecko, by się w coś takiego bawiło? *uderza głową w ścianę* [i nie, wcale nie wspominam swojego dzieciństwa :P]
I zacytuję słowa niejakiej piosenki - czyja to wina? - nie wiem, wodzi nas za nos przeznaczenie, to on, to on - ARMAGEDON! :O
Bo to cisza przed burzą, gorzej jak rozpęta się huragan, bo to moje krzywe myśli i chora psychiczna równowaga. ^^ [tak z rymem xD]
Ale cóż, ja to ja, skorpionica z natury drapieżna, nazwaną bestią. :O xDDD ale mam też zalety - lubię się starać. ;)) koniec offa! -.- [ten blog to jeden wielki off topic. xD]
słowo na koniec - domysły, a chuj z nimi! xD
niedziela, 24 lutego 2008
oł fak! ajem blak! :O xDD
nie pisało mi się trochę, bo mi się nie chciało, i co? ;] i nic, bo to mój pseudo-blog [I've got the power! :D] więc mogę robić co mi się podoba. ]:->
dzisiaj niesie mnie wena więc uwaga, bo będzie fristajl ziąąą. :D
elo joł poczuj ten floł! xD ahh co z człowiekiem robi natchnienie. [Jerry xD :*]
Skoro tak wyszło, że czarnuch ze mnie to będę real nigga i wam pośpiwam. xDDD
so babe, I'm black, damn it! You can't ban it! :D płynie we mnie czarna wena, płynie we mnie czarna krew, błogosławiony kto usłyszy mój spiew. ;] xDDD
nie no, nie wierzę :O co mi się włączyła nawijka w ogóle :O odkryłam właśnie swój talent i swoje powołanie. :O xDDD
I'm so hot hot hot hot :D normalnie jestem 8 cudem świata nieskromnie mówiąc ^^ ale cóż kiedyś się musiało wydać. ;] xDDD no i niestety dla niektórych zabrakło numerków. ]:-> [normalnie bardzo mi to coś przypomina :O]
kto wie może kiedyś zafristajluje z Missy Elliot :O jednak na coś się przydaje poezja i pisanie rozczulających wierszy c'nie? ^^
a przypomniało mi się w ogóle jacy faceci są naiwni ^^ kobiety was sobie mogą owijać wokół palca, jedno słowo nasze i już leżycie z wyciągniętym jęzorem, jakie to słodkie. ]:->
fajna sprawa ;] bo się można nieźle zabawić, jak można komuś w głowie zakręcić i patrzeć jak się męczy czy to tylko żarty czy prawdziwie wypowiedziane słowa. ;]
wiem - jestem zła! ]:-> co ja na to poradzę, że czarny wciąż jest ze mną niezmiennie i dozgonnie, wbrew wszystkim, za moim pozwoleniem i wciąż na nowo sprawiając mi taka samą radość jak na początku naszego związku dusz. :O określą to jedynie 2 słowa - LOVE BLACK! <33 xDDD
to wszystko przez niego, nic nie poradzimy, że łączy nas to samo złooooo... :D
a znacie zabawę w kotka i myszkę? :> taka, że kotek próbuje złapać myszkę, a ona cały czas ucieka? :> bo niektórzy jej nie znają :O ja nawet nie wiem jak to możliwe, podobno ja się wychowywałam w piwnicy z kartoflami xDDD ale wiem co to za zabawa. :O [później się nadrabia Tomem i Jerrym :PP]
ołl jestem w takim szoku, że już więcej nic nie napiszę. :O
dzisiaj niesie mnie wena więc uwaga, bo będzie fristajl ziąąą. :D
elo joł poczuj ten floł! xD ahh co z człowiekiem robi natchnienie. [Jerry xD :*]
Skoro tak wyszło, że czarnuch ze mnie to będę real nigga i wam pośpiwam. xDDD
so babe, I'm black, damn it! You can't ban it! :D płynie we mnie czarna wena, płynie we mnie czarna krew, błogosławiony kto usłyszy mój spiew. ;] xDDD
nie no, nie wierzę :O co mi się włączyła nawijka w ogóle :O odkryłam właśnie swój talent i swoje powołanie. :O xDDD
I'm so hot hot hot hot :D normalnie jestem 8 cudem świata nieskromnie mówiąc ^^ ale cóż kiedyś się musiało wydać. ;] xDDD no i niestety dla niektórych zabrakło numerków. ]:-> [normalnie bardzo mi to coś przypomina :O]
kto wie może kiedyś zafristajluje z Missy Elliot :O jednak na coś się przydaje poezja i pisanie rozczulających wierszy c'nie? ^^
a przypomniało mi się w ogóle jacy faceci są naiwni ^^ kobiety was sobie mogą owijać wokół palca, jedno słowo nasze i już leżycie z wyciągniętym jęzorem, jakie to słodkie. ]:->
fajna sprawa ;] bo się można nieźle zabawić, jak można komuś w głowie zakręcić i patrzeć jak się męczy czy to tylko żarty czy prawdziwie wypowiedziane słowa. ;]
wiem - jestem zła! ]:-> co ja na to poradzę, że czarny wciąż jest ze mną niezmiennie i dozgonnie, wbrew wszystkim, za moim pozwoleniem i wciąż na nowo sprawiając mi taka samą radość jak na początku naszego związku dusz. :O określą to jedynie 2 słowa - LOVE BLACK! <33 xDDD
to wszystko przez niego, nic nie poradzimy, że łączy nas to samo złooooo... :D
a znacie zabawę w kotka i myszkę? :> taka, że kotek próbuje złapać myszkę, a ona cały czas ucieka? :> bo niektórzy jej nie znają :O ja nawet nie wiem jak to możliwe, podobno ja się wychowywałam w piwnicy z kartoflami xDDD ale wiem co to za zabawa. :O [później się nadrabia Tomem i Jerrym :PP]
ołl jestem w takim szoku, że już więcej nic nie napiszę. :O
środa, 20 lutego 2008
Aż mi żal siebie. -.-
Nie widzę jakiegokolwiek sensu w zakładaniu bloga, nie jestem Asiunia, nie mam 15 lat i nie interesuję mnie wokalista Tokio Hotel, nie mam problemów emocjonalnych i nie potrzebuję psychologa [choć inni często twierdzą inaczej ^^]. Nie mam zamiaru pisać tu o niczym extra-osobistym, bo nie czuję potrzeby wystawiania swojego życia na oczy całego świata [no dobra może jego mniejszej części, ale to żadna różnica jak dla mnie :PP], nie oczekuję żadnego zrozumienia od osób, które mało mnie interesują, mam swój świat, w którym mam kochającą rodzinę i przyjaciół, muzykę i wszystko czego mi potrzeba, więc nie potrzebuję waszych komentarzy ani zbędnych opinii, właściwie to będę zapychać tylko ograniczoną przestrzeń na servie oraz możliwe, że pustkę w mózgu jakiegoś chorego zboczeńca, który będzie się jarał tym, co piszę. xD W sumie to mało mnie to interesuje. ;] Szablon będzie czarny, bo lubię czarny i już. Nigdy nie chciałam zakładać bloga, zrobiłam to bo...bo tak wyszło i nie ma w tym ani nic nadzwyczajnego ani też nienormalnego, więc nie doszukujcie się w tym jakiegoś drugiego dna. ;]
Choć nie twierdzę, że nie znajdzie się tu parę sensownych postów, może sprawdzę się jako pisywaczka bloga :O hu nołs... ;>
Poruszona nieco liryką piosenek zespołu happysad zastanawiam się jak to w końcu jest z tym, że ludzie lubią słyszeć to, czego nigdy nie chcieliby tak naprawdę usłyszeć, paradoks co? Czy to nie głupota, ze siedzimy i zastanawiamy się nad tym, co się stanie jutro, czy wydarzy się coś złego? Czy są ludzie, któzy nie myślą czasem o tym co złego dzieje się w ich życiu? Dżizas w ogóle co to za głupio-filozoficzna rozkmina. Oo' walę śmiało - zastanawia mnie po jaką cholerę ja tak dużo myślę? Na nic dobrego się to nie zdaję, a człowiek chodzi jakby struł się czymś i żołądek nie daje mu spokoju bez przerwy. :O xDD Po co te wszystkie zbędne myśli i po co te zbędne słowa, które cisną mi się na klawkę i zajmują parę kb na tym pseudo blogu? :D ale zamuliłam. :O xDDD
Są pytania na które nie ma odpowiedzi albo są to odpowiedzi tak oczywiste, że każdy głupi je zna, ale nie, ten kretyn oczekuje jasnej i zwięzłej odpowiedzi od jakiegoś biedaka, który musi mu wyłożyć jak krowie na rowie takową odpowiedź. :P Bo pierwszy kretyn jest na tyle sprytny, że podszywa się pod nic niewiedzącego debila, na co nabiera się ten drugi kretyn i jak skończony palant stara się wpoić do łba pierwszemu, jakim jest ślepokiem i debilem. :O xDDDD i wiecie co? z tego nic dobrego nie wynika, bo oboje wiedzą dużo, znają odpowiedzi, a zachowują się jak skończeni idioci...i po co to? xDD a najgorsza jest myśl co jest gorsze - udawanie głupiego czy bycie głupim i nieświadomym i przynajmniej nie grzeszenie tym, że żyje się w ciągłej nieświadomości?^^ Bo wydaje mi się, że człowiek inteligentny, by nie siedział i nie zastanawiał się nad rzeczami oczywistymi, choć niektoórzy twierdzą, że właśnie to jest oznaką mądrości, bo człowiek się zastanawia, a tak naprawdę doskonale zna odpowiedź na trapiące go pytanie. ;> Tak więc nieźle sobie na koniec wrzuciłam, w ogóle załamałam się, że jestem głupia i idę spać. -.- xDDDD co za pojebany człowiek ze mnie. xDD
Jest godzina 2:29 i myślę, że lepiej byłoby skończyć tę marną rozkminę na jakże idiotycznym temat i położyć się do łóżka, rozstać się z muzyką choć na jakąś część dnia i uderzyć w kimono. ;)
Choć nie twierdzę, że nie znajdzie się tu parę sensownych postów, może sprawdzę się jako pisywaczka bloga :O hu nołs... ;>
Poruszona nieco liryką piosenek zespołu happysad zastanawiam się jak to w końcu jest z tym, że ludzie lubią słyszeć to, czego nigdy nie chcieliby tak naprawdę usłyszeć, paradoks co? Czy to nie głupota, ze siedzimy i zastanawiamy się nad tym, co się stanie jutro, czy wydarzy się coś złego? Czy są ludzie, któzy nie myślą czasem o tym co złego dzieje się w ich życiu? Dżizas w ogóle co to za głupio-filozoficzna rozkmina. Oo' walę śmiało - zastanawia mnie po jaką cholerę ja tak dużo myślę? Na nic dobrego się to nie zdaję, a człowiek chodzi jakby struł się czymś i żołądek nie daje mu spokoju bez przerwy. :O xDD Po co te wszystkie zbędne myśli i po co te zbędne słowa, które cisną mi się na klawkę i zajmują parę kb na tym pseudo blogu? :D ale zamuliłam. :O xDDD
Są pytania na które nie ma odpowiedzi albo są to odpowiedzi tak oczywiste, że każdy głupi je zna, ale nie, ten kretyn oczekuje jasnej i zwięzłej odpowiedzi od jakiegoś biedaka, który musi mu wyłożyć jak krowie na rowie takową odpowiedź. :P Bo pierwszy kretyn jest na tyle sprytny, że podszywa się pod nic niewiedzącego debila, na co nabiera się ten drugi kretyn i jak skończony palant stara się wpoić do łba pierwszemu, jakim jest ślepokiem i debilem. :O xDDDD i wiecie co? z tego nic dobrego nie wynika, bo oboje wiedzą dużo, znają odpowiedzi, a zachowują się jak skończeni idioci...i po co to? xDD a najgorsza jest myśl co jest gorsze - udawanie głupiego czy bycie głupim i nieświadomym i przynajmniej nie grzeszenie tym, że żyje się w ciągłej nieświadomości?^^ Bo wydaje mi się, że człowiek inteligentny, by nie siedział i nie zastanawiał się nad rzeczami oczywistymi, choć niektoórzy twierdzą, że właśnie to jest oznaką mądrości, bo człowiek się zastanawia, a tak naprawdę doskonale zna odpowiedź na trapiące go pytanie. ;> Tak więc nieźle sobie na koniec wrzuciłam, w ogóle załamałam się, że jestem głupia i idę spać. -.- xDDDD co za pojebany człowiek ze mnie. xDD
Jest godzina 2:29 i myślę, że lepiej byłoby skończyć tę marną rozkminę na jakże idiotycznym temat i położyć się do łóżka, rozstać się z muzyką choć na jakąś część dnia i uderzyć w kimono. ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)