piątek, 26 grudnia 2008

magia świąt.

no i przyszły kolejne święta.. magiczne, cudowne, wymarzone, rodzinne, spokojne święta.. taaaa.. -.-
chciałabym móc tak powiedzieć, ale chyba nie w tym roku. ;)
mam wrażenie, że na mnie spoczywa jakaś klątwa, jakby jakiś podły Grinch mi zabrał świąteczną radość, bo byłam nieznośnym dzieckiem.
[myślicie, że kapryszenie jak prezent od 'Mikołaja' mi się nie spodobał to wystarczająco powód? :>]
w tamtym roku zabrano mi na czas świąt ojczyznę, rodzinę typu - babcia, ciocia, wujek, dziadek i ukochanych przyjaciół i dano w zamian brudne Glasgow i co prawda siostrę, ale heh.. co tu dużo pisać - było strasznie!
ju nawet nie chce mi się wspominać dlaczego, bo za długo by pisać, usnęłabym pewnie podczas pisania.
[za nudne to, nawet dla mnie. -.-]
no i po co przypominać sobie to, co dało nam niesamowicie w kość?
[no bo chyba nikt nie chciałby przepłakać całych świąt c'nie? ;) ]
no a w tym roku miało być pięknie, ładnie i co?
i chuj! -.- wybaczcie określenie, ale niełatwo znaleźć mi inne określające moją frustrację. ;]

no a ciekawe dlaczego tak było? dlatego, że pojawiły się w nich:
- rodzinna wigilia - cudowna, z prezentami, 12 potrawami, z cudownym winkiem babci, ale z cudownymi rodzinnymi 'kłótniami' ze starszym pokoleniem.
[czy młodzież naprawdę jest taka straszna, jak opowiadają o nich 'Ci dojrzali'? Oo']
- pasterka - tak, było śpiewanie, ścisk w kościele i świąteczny nastrój, ale z dodatkiem najnudniejszej i najdłuższej gadki księdza, jaką w życiu słyszałam.
[włączając w to zachwalanie sponsorów kościelnych - czy na tym świecie istnieje coś takiego jak etyka? -.-]
- mroźna noc - cudownie, że jest zima, bo kocham tę porę roku, ale jak na dworze leży śnieg! a takowego niestety nie było, natomiast był siarczysty mróz, a ja ubrałam się dość nieodpowiednio - krótka spódniczka. [inteligent co? -.-]
- ess na dobranoc - no czasem wypada TEJ osobie coś miłego na dobranoc napisać
[chociaż TA osoba wkurza nas jak cholera i robi coś wbrew naszej woli -.-]
no i się skończyło na tym, że ess i tak nie dotarł, ale za to TA osoba oberwała po nosie i teraz siedzi w domu i jęczy, z poobijaną buźką, bez telefonu i MOJEGO ESSA NA DOBRANOC! a ja tu siedzę i płaczę, bo TAMTEJ osobie jest źle.

Podsumowując - tak, te święta były, są i na pewno będą wyjątkowe i przejdą do historii.. jako najbardziej dramatyczne w moim życiu.
Na pewno nie są tak straszne jak poprzednie
[bo ilość łez nawet w połowie nie dorównuje ubiegłorocznej. ;) ]
ale do diaska no, nie są cudowne! nie są wymarzone, a już tym bardziej spokojne!
więc z jakiego powodu mam się cieszyć?! i z jakiego powodu mam przestać się martwić?!
bo co? za rok też będą święta? no fantastycznie, to ciekawe co mi za rok podły Grinch przygotuje.. -.-
Kurcze no, wiem, że trzeba się cieszyć tym, co się ma, ale ja nie umiem, nie potrafię i nie chcę.
Nie tak sobie to wyobrażałam i pozwólcie mi popłakać i się pomartwić!
bo ja tak chcę! bo tego potrzebuję!
ja wiem, że wszyscy chcą żeby zawsze wszystko było idealne, perfekcyjne i udane, ale tak nie jest, nie często nawet się zdarza żeby przed przypadek tak było, a co dopiero, gdy są to tylko nasze plany..
na pewno wszystkim byłoby milej, gdyby wszystko się zawsze udawało, ale niestety mi się nie udaje, więc nie jest mi miło - proste!
nic nie poradzę, więc jeśli mogę to pozwólcie mi popłakać!
nie ograniczajcie moich ludzkich odruchów, popłaczę sobie w tym roku, a po sylwestrze będę w skowronkach i już! ;]

heh.. kończąc tę nieco smutną świąteczną notkę składam wszystkim spóźnione życzenia - wesołych świąt, weselszych niż moje. ;]
[to chyba nie będzie trudne ;) choć wiem, że są ludzie, którzy mają gorzej.]
a te życzenia akurat są szczere, bo nieszczerych - nie składam. ;]