środa, 11 lipca 2012

Wielki come back!

No i powracam w wielkim stylu. Nie było mnie tu 2 lata [ździebko czasu minęło], ogromnie dużo się zmieniło, ale jak zwykle nie o tym mam zamiar pisać, bo nie dla psa kiełbasa [czyt. nie dla internetowych stalkerów moje życie].
O czym tu napisać? Za dużo tematów do obrobienia: a to afera Figuski&Wojewódzki, a to porażka na Euro 2012, a to Lato [pajac skończony] stołek ciągle grzeje, a to Siatkarze nasi cudowni LŚ wygrali [<3], a to Fornalik nowym trenerem, a Smuda nagle wróg publiczny number 1 in Poland, a to działkowcom chcą działki zapierdolić, a to pajace z PISu [i nie tylko, o zgrozo!] chcą In Vitro zakazać, a to Radwańska prawie Wimbledon wygrała, a to się zbliża wesele i sram, a to licencjata mam i się właśnie chwalę, o! A to pracę mam i to bardzo fajną, a to na mgra się wybieram i będę szydzić z niewykształciuchów, a to stałam się zakupoholiczką, a to planuje wyjazd w ciepłe kraje [bo ze mnie zwierzę ciepłolubne], a to właśnie [jak zwykle zresztą] obnażam nieco swoje życie, chociaż miałam tego nie robić. [a ciul, a chuj - jak kto woli]
Sprawa jest prosta, ja piszę, Wy czytacie. Ja się produkuję, a Wy tylko łapczywie skanujecie tekst [tak, tak, przejrzałam Was, bo taką mam pracę]. Więc na razie na tym skończę, bo i tak nie odczytacie tekstu dłuższego niż parę akapitów.

Słowo na papa:
C'est la vie! Such is life! Albo jak kto woli: Takie życie!
Sayonara! Auf Wiedersehen! Goodbye! I nara! Do następnego posta.